czwartek, 16 lipca 2009

Spekulacja 16.07.2009r.

Gdy ostatni raz poruszałem kwestię EURUSD w Spekulacji 07.07.2009r. sugerowałem, że para ta znajduje się w spadkowym kanale od początku czerwca. Zgodnie z tą teorią, wykres odbił się wtedy od górnego ograniczenia i skierował ku dolnemu, ale … tam nie dotarł. Następnego dnia po wystawieniu tamtego posta tj. 8 lipca nastąpiło silne odbicie do góry. Zacząłem więc przyglądać się bliżej temu co wyrysował wykres i otrzymałem dwie możliwości:

· Formacja chorągiewki – zasięg po wybiciu w górę okolice 1,50 euro

· Trójkąt równoramienny – zasięg po wybiciu ok. 650 pipsów

Pierwsza z formacji jest zaliczana do grupy formacji kontynuacji trendu, natomiast trójkąt występuje również, jako formacja odwrócenia. Niewiele można też wyczytać ze wskaźników. Na wykresie H4 wszystkie sugerują wykupienie, ale na dziennym już takiej jednomyślności nie ma. Można by, więc oczekiwać, że w krótkim terminie nastąpi spadkowa korekta, a jeżeli będzie na tyle silna, żeby wybić wykres z trójkąta (obecnie wsparcie jest na 1,3880) to należy dalej sprzedawać i trzymać aż do 1,33. Zresztą o scenariuszu spadkowym piszę już od miesiąca, więc to chyba nic nowego :)

Gdyby brać pod uwagę formację chorągiewki, a brać trzeba, to jej najważniejszym oporem wydaje się wczorajszy szczyt na 1,4135. Ryzyko wzrostów jest więc duże.

Wszyscy wiemy, że to co się dzieje na Eurodolarze, ma wpływ na Naszą walutę. Rzadko podejmuję się wystawiania analiz złotego z bardzo prostego powodu, wciąż jest to waluta narażona na większą zmienność niż reszta rynku. Wg mnie ktoś po prostu się nią bawi i wykorzystuje niską płynność, ale prawdziwy analityk nie boi się niczego :)

Po pierwsze i najważniejsze, nie zgadzam się z poglądem, że Złoty jest niedowartościowany, bo nikt tak naprawdę nie zna jego Fair Value w stosunku do innych walut. Znamy jego wartość rynkową, wiemy jaka jest w Polsce sytuacja makro, mamy swoje prognozy co do tego jak będzie się ta sytuacja kształtowała, ale po raz kolejny zapominamy, że nie jesteśmy samotną wyspą tego zglobalizowanego świata i jeżeli u naszych zachodnich sąsiadów nic się nie poprawi, to samym popytem wewnętrznym nie rozruszamy gospodarki. Porusza się kwestię, że podczas obecnego kryzysu Złoty stracił więcej niż waluty innym krajów wschodzących i cały koszyk tych walut, ale czy kryzys już się skończył? Zamiast zapowiadać powrót aprecjacji złotówki polecam cofnąć się w czasie o rok.

Rok 2008 na USDPLN rozpoczynaliśmy przy kursie 2,44 zł a szczyt padł w styczniu przy 2,55 zł. W lipcu kurs spadł do 2 zł i pamiętacie co było wtedy – zapowiedzi, że Złoty niedługo może osiągnąć nawet 1,5 zł za jednego Dolara. Niestety tak się nie stało. Do połowy października kurs poszybował do 3,15 zł. Przechodząc na wartości bezwzględne, to od stycznia do lipca Złoty zyskał 21,5%, by później stracić 157%.

Rok 2009 USDPLN rozpoczyna od 3 zł. W lutym mamy szczyt na 3,90 zł. Mamy teraz lipiec i możliwy dołek na 3,02 zł. To znaczy, że od lutego Złoty zyskał 22,5%. Czy naprawdę nikogo to nie dziwi, a co najlepsze twardo wszyscy utrzymują, że to dopiero początek. Sic! Czy możliwy jest wzrost do 4,50 zł, tj. o 150%. Oczywiście! Przecież 9 lat temu taki kurs już był. Przypomnę tylko, że wtedy globalna gospodarka nie była na minusie, czyli … było dużo lepiej. Twierdzenie, że w najtrudniejszych czasach od WWII zyskają waluty krajów rozwijających się jest śmieszne. Pokażcie mi szaleńca, który zarządza 100 mld USD i będzie większą część pakował do Nas, a nie do USA, Japonii czy Szwajcarii. Specjalnie nie napisałem do Eurolandu, bo to wciąż jest twór sztuczny i nigdy nie wiadomo co odbije któremuś członkowi. Polecam spojrzeć na zamieszczonywykres i samemu się nad tym wszystkim zastanowić, a nie słuchać najmądrzejszych polskich analityków, którzy zmieniają zdanie częściej niż rękawiczki.

Pozdrawiam, Mateusz.

Brak komentarzy: