poniedziałek, 13 lipca 2009

Po co to wszystko?

Są takie dni, że próbuję skleić kolejny post na tego bloga i mam nawet pomysł o czym on powinien być, ale zastanawiam się po co mam to pisać. Należałoby powrócić wtedy do początku i przypomnieć sobie po co w ogóle jest ten blog. Mam wrażenie, że znalezienie owego celu, dla którego to robię graniczy z odkryciem Atlantydy. To było spontaniczne, ale teraz widzę, że prowadzenie tej strony musi mieć cel, żeby nie stała się ona kolejną ekonomiczną paplaniną jakiegoś zadufanego w sobie analityka. Właśnie dosyć jest takich nijakich wpisów na różnej maści serwisach, gdzie z wykształcenia kucharz łopatologicznie tłumaczy co się obecnie dzieje z Polską i Światową gospodarką, ale ponieważ sam zbytnio nie rozumie jej mechanizmów, nie może spekulować na przyszłość. Ach, jak to słowo spekulacja nabrało przez ostatni rok pejoratywnego znaczenia, aż boję się go używać, bo kompletnie nikt nie będzie chciał tego czytać, jakby miał go zaraz strzelić piorun z niebios. Ale może właśnie o to chodzi, o przewidywanie pewnych wydarzeń, a w razie pomyłki przyznanie się do błędu i zmienieniu poglądu. Nie jestem krową, więc nie zamierzam upierać się przy swoim jeśli jestem w błędzie, czasami tylko za szybko zmieniam front i narażam się na duże straty. Potrzeba cierpliwości.

Podsumowując, chciałbym jak wielu innych pokazać Wam czytelnicy, że niewielkim trudem i przy niewielkiej liczbie informacji można pojąć to co się dzieje na rynkach finansowych, a dodatkowo ukształtować sobie swój własny pogląd (nie tylko taki wyciągnięty z TV lub WWW…). Nie będę jednak przez to rezygnował ze stosowania trudnego języka, a czasami też obliczeń, ponieważ chcę przekonać do siebie ludzi, którzy siedzą w tej branży. Gdy już dotrę do jednych i drugich, co pewnie zajmie mi lekko licząc ćwierć wieku (do tego czasu Google może się przerodzić w producenta podwodnych domów, albo Internet dostanie się wprost do Naszego mózgu dzięki nanorobotom i będziemy mogli czytać we śnie, a maleńkie cuda techniki wybiorą za Nas najlepsze treści. Może tak samo też będę pisał leżakując po obiedzie) nie będę się powstrzymywał od bawienia się w widzenie przyszłości, tylko dlatego, że mogę się pomylić. Tak mógłby wyglądać ten blog. Taki chciałbym, żeby był. Tak wiem, daleka droga do tego.

Pozdrawiam, Mateusz.

Rys. Roland Topor.

Brak komentarzy: