środa, 15 lipca 2009

Mały komentarz.

Professional Global Confidence Index (PGCI) jest indeksem przygotowywanym przez Agencję Bloomberg. W comiesięcznym badaniu (ostatnio przeprowadzonym w dniach 6 -10 lipca) bierze udział ponad 2700 osób korzystających z usług Agencji, a jego istota polega na zagregowaniu odpowiedzi co do perspektyw światowej gospodarki. Jeżeli wartość wskaźnika jest poniżej 50 pkt. to znaczy, że pesymistów jest więcej niż optymistów. A jak było ostatnio?

PGCI podobnie jak inne wskaźniki nastroju i zaufania od kwietnia rozpoczął rajd na północ z wartości 5.9 do 43.5 w czerwcu. Oczywiście rynki kapitałowe, surowcowe, towarowe, a nawet skarbowy uwierzyły w sygnalizowany Green shoot i również czym prędzej kierowały się w górę (przeciwnie ceny papierów skarbowych, które taniały, ale to zrozumiałe). Podana dziś wartość indeksu za lipiec to 39.1, czyli spadek o 10% w stosunku do odczytu z poprzedniego miesiąca. Przypomnę tylko, że w zeszły piątek Uniwersytet w Michigan podał niższą wartość swojego indeksu, a poniedziałek to samo stało się z indeksem niemieckiego Instytutu ZEW dla tego kraju.

Nie czepiał bym się odczytów niższych od prognoz, bo w obecnej rzeczywistości ciężko cokolwiek przewidzieć, ale spadki o 1/10 muszą dać do zastanowienia. Można powiedzieć, że giełdy zdyskontowały te odczyty już w połowie czerwca i teraz czekają na odczyty sierpniowe, ale można też doszukiwać się w tym gasnącej iskierki nadziei na kontynuację wzrostów na giełdach i powrotu awersji do ryzyka. Ja szczerze jestem w tym drugim obozie.

Dziś na rynek napłynęły jeszcze informacje z brytyjskiego rynku pracy i tam również nie jest najlepiej. Abstrahując od tego, że wniosków o zasiłek było mniej niż mówiły prognozy i wzrosły przeciętne zarobki, to podobnie jak to ma miejsce w USA najbardziej niepokojąca jest stopa zatrudnienia, a co za tym idzie ogólna liczba osób niepracujących. Oficjalna stopa bezrobocia to teraz 7.6%, ale dodatkowo 20% siły roboczej to osoby będące na długoterminowych zwolnieniach chorobowych lub takie, które zrezygnowały z poszukiwania pracy. Tym samym odsetek zatrudnionych to teraz 72.9% tj. o 2 pkt. proc. mniej niż przed rokiem. Jest to największy spadek od 71` roku jak zbierane są te dane. Brzmi groźnie.

W ciągu ostatniego roku tak często mówiono już, że mamy różne odczyty najgorsze od 10, 15, 20 lat, czy nawet od czasu WWII, że przestało to kogokolwiek ruszać. Skoro jest tak źle, to znaczy, że może być już tylko lepiej. Mało kto z obecnie żyjących pamięta, że może być gorzej.


Pozdrawiam, Mateusz.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

nalezy sprawdzic:)