czwartek, 16 lipca 2009

Rynek pracy w USA z bliska.

Wczorajsze popołudnie było niezwykle bogate w ważne publikacje makro i dane finansowe spółek. Na ten drugi temat w zasadzie nie da się nic więcej dodać niż już napisano, dlatego skupmy się na tych pierwszych.

Dopiero co wczoraj poruszyłem temat niższych odczytów wskaźników zaufania, a tu proszę kolejna negatywna niespodzianka. Index koniunktury przemysłu z okręgu Filadelfii zaliczył spadek z -2.2 do -7.5, a dodam tylko, że najgorszy odczyt jakiego spodziewali się analitycy to -7. Po czterech miesiącach wzrostów i tutaj mamy schłodzenie, choć otwarcie przyznaję, że nie jest to jakiś wielki spadek (ujemny wzrost). Rynek finansowy na chwilę zareagował na ten dczyt, ale moim zdaniem prawdziwa reakcja pojawi się jutro lub też zaraz przed zamknięciem sesji w NY, ponieważ póki co nakręcają wszystko wyniki JP Morgan`a.

Ale co tam jakiś mały wzrost Philly Fed, przy takim spadku liczby nowych bezrobotnych i tych kontynuujących. Niech nikogo nie zmylą lepsze odczyty. W Stanach Zjednoczonych, inaczej niż np. w Polsce, kuroniówka przysługuje tylko przez 26 tygodni, czyli tylko przez pół roku! (http://jobsearch.about.com/cs/unemployment/a/unemployment.htm) Oczywiście, w sytuacjach podwyższonego bezrobocia każdy Stan może wypłacać tzw. przedłużony zasiłek dla bezrobotnych nawet przez 13 tygodni od 26 tygodnia pozostawania bez pracy. Ale! Jeżeli w danym okręgu nie zapadnie taka decyzja, to jeżeli przez pół roku nie znajdziemy pracy i skończy Nam się zasiłek zostajemy wykreśleni z listy bezrobotnych. Widniejemy wtedy w bardzo czarnej statystyce U6. Popatrzmy więc na wykresy.

Ten graf znają już chyba wszyscy – tygodniowa zmiana liczby bezrobotnych w USA począwszy od lat 60` do dzisiejszego odczytu. Specjalnie wziąłem wykres z serwisu Banku Rezerwy Federalnej w St. Louis, żeby było widać zaciemnione okresy recesji. Trzy ostatnie okresy recesyjne kończyły się praktycznie wtedy, gdy zaczynała spadać liczba nowych bezrobotnych. Jeśli chodzi o statystykę tych danych, to od stycznia 1967 roku było 2219 odczytów. Średnia dla wszystkich wyniosła 358 tyś osób a mediana o 10 tyś mniej. Po co mi znać te wartości? A no po to, że muszę przyjąć pewną graniczną wartość po przekroczeniu której do urzędów pracy zgłasza się więcej niż normalnie osób i chcę wiedzieć jak długo trwa taki stan. Przy użyciu kilku sztuczek w Excelu otrzymałem taki wykres.

Obecnie urzędy pracy notują liczbę nowych bezrobotnych więcej niż średnio od 63 tygodni. Podczas dwóch ostatnich kryzysów było to ok. 130 tygodni, a w latach 80` gdy połączyły się dwa kryzysy tak wysokie wartości notowano przez 236 tygodni! Jeżeli teraz miałoby dojść do takiej eskalacji bezrobocia, to jego stopa mogłaby spokojnie dojść do 15%, a niewykluczone, że o wiele wyżej.

Jeżeli jesteśmy już przy stopie bezrobocia, to mała ciekawostka zaczerpnięta ze wspominanego już artykułu James`a Quinna.

Wszyscy zapewne jeszcze pamiętamy o Stress Testach przeprowadzonych przez Administrację USA na bankach, ale czy wiedzieliście, że wg tego Testu w najgorszym możliwym wariancie po drugim kwartale spodziewano się bezrobocia na poziomie 8,8%, podczas gdy faktycznie jesteśmy już przy poziomach zakładanych na 4 kw. 2009 r. Ja nie potrafię powiedzieć jaki to będzie miało wpływ na kondycję banków i czy w ogóle to wpłynie na wyniki. Na zdrowy rozsądek większa liczba bezrobotnych to większe niebezpieczeństwo opóźnień w spłacie kredytów, ale również mniej udzielonych nowych pożyczek, a m.in. dlatego wciąż utrzymywane są stopy procentowe na poziomie zera. To jednak jeszcze nie koniec.

Teraz mój ulubiony wykres, perła w koronie. Na niebiesko wskaźnik zatrudnienia w gospodarce (jaka część zdolnych do pracy faktycznie pracuje). Na czerwono, średni czas pozostawania bez pracy (ile tygodni średnio bezrobotny pozostaje bez pracy). Lata 1983 – 2000 to systematyczny wzrost odsetka zatrudnionych i tuż przed pęknięciem bańki internetowej osiągnął szczyt podchodząc pod 65%. Boom gospodarczy pierwszej dekady nowego millenium, a co za tym idzie hossa na rynku surowców, towarów, akcji, a także kredytowy mnie były na tyle silne, żeby zwiększyć jeszcze bardziej udział osób pracujących. Oczywiście przez ostatnie 7 lat inwestorzy raczej patrzeli na to co się dzieje na Emerging Markets oraz w krajach BRIC niż w USA, ale czy teraz uda się bez USA wyjść z tego kryzysu i rozruszać koło zamachowe gospodarki. To może być jednak trudne wyzwanie.

Dodatkowo na czerwonej krzywej średniej liczby tygodni pozostawania bez zatrudnienia widać, że mamy do czynienia z sytuacją nie spotykaną od WWII. Przeciętny amerykański bezrobotny jest bez pracy już ponad 24 tygodnie (a są to dane za czerwiec, obecnie mija trzeci tydzień lipca) i lada moment straci zasiłek – jeżeli jest ze Stanu, który nie wprowadził przedłużonego prawa do zasiłku, a tak jest w połowie Stanów. Wiadomo, że średnia jest najbardziej kłamliwą statystyką w historii, ale mimo wszystko skala wzrostu okresu pozostawania bez pracy jest ogromna.

Jeżeli teraz to wszystko zebrać do ku… to mamy stopę bezrobocia wyższą o niż w najgorszym scenariuszu Stress Testów, a przeciętny bezrobotny jest bez pracy już 24 tygodnie. Prawo do zasiłku przysługuje tylko przez 26 tygodni. Obecnie pracuje niecałe 60% zdolnych do pracy, czyli cofnęliśmy się do lat 80`. Ostatnie dane pokazują, że spada liczba nowych bezrobotnych oraz tych kontynuujących, ale dopiero za dwa tygodnie dowiemy się czy dlatego, że znaleźli pracę, czy po prostu zostali przeniesieni do innej statystyki i w ogóle zrezygnowali z poszukiwania pracy. Ta sama sytuacja ma miejsce w Wielkiej Brytanii o czym pisałem wczoraj. Nie inaczej jest w Strefie Euro i Japonii. Mnie nie przekonuje pogląd, że Chiny, Brazylia i Indie (Rosję już skreśliłem) wydźwigną światową gospodarkę. Warto się przygotować na kolejny atak realnej sfery gospodarki w sfere monetarną.

Pozdrawiam, Mateusz.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bardzo zabawny tekst nie mający żadnych podstaw merytorycznych. Próba pomieszania makroekonomi, a zwłaszcza polityki monetarnej i fiskalnej USA, która jest przeciwko tezą autora, z bardzo nie udolna "analizą" jakiś kresek mających symbolizować analizę techniczną. Wniosek, kompletnie bezużyteczny słowotok, można wykorzystywać do gry przeciwko argumentacji autora.

Mateusz pisze...

W pewnym sensie poczułem się jak Andrzej w czwartej rundzie walki z Adamkiem :)
Pomieszanie polityki fiskalnej i monetarnej - jak najbardziej, ponieważ ciężko postawić granicę gdzie zaczyna się i kończy każda z nich.
Słowotok - oczywiście, że tak. Najchętniej zamieszczałbym same wykresy, ale kto by wtedy to czytał ?;)
Pierwszy komentarz - bezcenne :D
To dopiero początek mojego pisania, takie uwagi są dla mnie cenne, dlatego dziękuję Anonimowi.